czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 20. „ Renesmee Carlie Black”

Leżałam na ziemi w sypialni z zamkniętymi oczyma. Myślę ,że Jake ucieszy się tym ,że przyszykowałam dla nas ślub. Sam od pewnego czasu o tym mówił . Więc pójdę mu na rękę . Zaręczyny nam są nie potrzebne , bowiem ponoć Jacob poprosił mnie o rękę gdy miałam 2 lata.  Mam nawet zachowany tamten pierścionek . Teraz jest na mnie za mały , więc noszę go zawieszonego na łańcuszku na szyi .
Rozwarłam powieki . Zauważyłam na suficie właz . Wyglądał jak wejście na strych . Wstałam i wzięłam krzesło . Stanęłam na nim , otwarłam klapę i wślizgnęłam się na górę . Było jeszcze jasno , więc wszystko było widać . Pełno rupieci , strych lamp , rozpadających się szafeczek . Coś poruszyło się na suficie . Zerknęłam na górę . Był to nietoperz . Gdyby Jake tu był ,to pewnie wtrąciłby coś w stylu „ patrz , twój kuzyn „ . Zaśmiałam się pod nosem , na co nietoperz zaczął szaleńczo latać po strychu . Podbiegłam do małego okienka i otworzyłam go ,aby mógł wylecieć. Gdy już opuścił pomieszczenie , zauważyłam skrzynię , na którą padało światło z okna . Podeszłam do niej i otworzyłam . Znajdowały się tak jakieś ubrania . Zaczęłam w nich szperać , aż ujrzałam skórzany wór . Wyciągnęłam go . Otworzyłam i mym oczom ukazała się bielusieńka suknia .  Przyłożyłam ją do siebie . Suknia bez ramiączek sięgała mi do kostek ,a tren wlókł się dobre dwa metry po podłodze . Pod biustem był centymetrowy złoty kawałek materiału . Była prosta i sromna ,ale za to prześliczna ! Już wiedziałam , że nie muszę kupować sukni na nasz ślub . Widać los tak chciał , żebym to znalazła . Zeszłam szybko na dół . Zapakowałam sukienkę do torby . Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się w co się uczesać , gdy zadzwonił telefon . Bella !
- Tak ?
- Załatwiłam wam pastora na dziś o szóstej wieczorem , na plaży przy waszym domku . – oznajmiła z podekscytowaniem .
- Dziękuję ci mamo , jesteś kochana ! . – prawie że wrzasnęłam .
- To życzę powodzenia . Kończę już bo idziemy z Edwardem na polowanie .
- Jeszcze raz dziękuję , pa !
- Aaa i jeszcze macie nasze błogosławieństwo córciu . Pa ! . – szybko odłożyłam słuchawkę i poleciałam się przyszykować . Jest już piąta ,a o szóstej ślub ! Poleciałam do łazienki . Wykąpałam się i umyłam włosy . Na szczęście dzień wcześniej zrobiłam manicure i pedicure . Umalowałam się delikatnie . Biały cień na powieki , tusz do rzęs i kremowa pomadka na usta .  Dalej nie wiedziałam w co się uczesać . Próbowałam różnych fryzur . Kok , koński ogon , proste , warkocz … zupełnie nie wiedziałam w co się uczesać . Desperacko wyjrzałam przez okno . Zauważyłam ,że na krzaku , przy tylnym wyjściu rosną bialutkie kwity . Od razu po nie popędziłam . W domu cichutko zeszłam na dół . Zerknęłam do salonu , Jacob oglądał mecz . Nie odzywałam się do niego więc nie mógł mnie zauważyć . Szybko prześlizgnęłam się do drzwi. Zerwałam kwiaty i pobiegłam na górę . Postanowiłam ,że pozostawię je rozpuszczone . Przeczesałam je szczotką , aby z moich naturalnych loków zrobiły się fale i upięłam kwiatka z boku . Idealnie ! Spojrzałam jeszcze na zegarek . Dochodziła szósta . Pospiesznie wrzuciłam na siebie suknię . Prezentowała się cudownie . Przeglądnęłam się w lustrze .Nie mam butów ! Dopiero teraz zauważyłam ,że zapomniałam o butach . Z rozpaczą usiadłam na łóżku . Prawie płakałam . Ślub za piętnaście minut ,a ja nie mam butów ! Schowałam twarz w dłoniach . Miało być tak idealnie , a ja nie mam butów . Wtem pomyślałam … jaka ja jestem głupia ! Ślub odbywa się na plaży , po co mi buty ! Humor powrócił z zawrotną prędkością . Już miałam wychodzić , gdy przypomniałam sobie o jednej bardzo ważnej rzeczy .  Podeszłam do szkatułki z biżuterią . Wyciągnęłam z niej pierścionek na łańcuszku , który mam od Jake’a . Zawiesiłam go sobie na szyi i teraz już byłam gotowa . Napisałam tylko jeszcze list do Jacoba i zbiegłam na dół . Prześlizgnęłam się do wyjścia niezauważona . Położyłam list na wycieraczce i zadzwoniłam do drzwi .
OCZAMI JACOBA :
Oglądałem telewizje . Renesmee była na mnie zła . Nie rozumiałem tego . Przecież to był niewinny żart . Nagle ktoś zadzwonił do drzwi . Podszedłem i je uchyliłem. Nikogo nie było , lecz zamiast tego na wycieraczce leżał list . Otworzyłem go .
„Jake ,
Przyjdź na plażę o szóstej . Mam dla ciebie niespodziankę .
PS.  Ubierz się elegancko .
Renesmee” .
Zerknąłem na zegarek . Przecież jest za pięć szósta ! Biegiem poleciałem do sypialni . Zobaczyłem , że na łóżku leży biały garnitur i tego samego kolory koszula .  Pewnie Nessi to przygotowała . Była na mnie zła , więc nawet nie pomyślałem ,aby się temu sprzeciwić . Ubrałem się jak należy . Jedno mnie zdziwiło – nie było przygotowanych butów . Ale przecież idziemy na plażę , to po co  mi one . Pobiegłem jeszcze do łazienki ,aby umyć zęby .
Wyszedłem przed dom . Zastanawiałem się , co też mogła wymyślić . Spodziewałbym się czegoś takiego po Alice , ale nie po niej . Szedłem zdenerwowany . Wkroczyłem na plaże i ujrzałem ją . Stała w blasku zachodzącego słońca ,uśmiechając się promiennie . Nawet z takiej odległości spostrzegłem ,że oczy jej się błyszczą z radości.  Gdy podszedłem bliżej zauważyłem stojącego za nią pastora . Teraz to ma sens ! Biała suknia, garnitur . Zorganizowała ślub ! Nie mogłem w to uwierzyć . Ale nie byłem na nią zły , wręcz przeciwnie . Byłem tym wniebowzięty . Stanąłem naprzeciwko niej . Wpięła mi do garnituru czerwoną różę , taką samą jak reszta w jej bukiecie . Złapałem ją za rękę . Spojrzałem w oczy i już wiedziałem , że będzie wspaniałą panią Black .
OCZAMI RENESMEE :
Gdy złapał mnie za rękę serce mi załomotało . W jego oczach widziałam miłość i byłam pewna , że dobrze zrobiłam . Pastor zaczął ceremonię . Właściwie , to nie słuchałam go , zatonęłam w oczach mojego przyszłego męża . Nagle Jake szturchnął mnie lekko w ramię ,a pastor powtórzył wcześniejsze słowa .
- Czy ty Renesmee Carlie Cullen bierzesz oto Jacoba Blacka za męża i przyrzekasz , że będziesz przy nim w zdrowiu i w chorobie i że nie opuścisz go aż do śmierci ? – w tym Momocie przypomniało mi się , jak mama opowiadała ,że poprosili pastora o zmienienie przysięgi . U nich zamiast „aż do śmierci” ,było „do końca życia” . U nas też tak będzie .
- Tak . Nie opuszczę go do końca życia . – poprawiłam .
- Czy ty Jacob’ie Black bierzesz oto Renesmee Carlie Cullen za żonę i przyrzekasz , że będziesz przy niej w zdrowiu i w chorobie i że nie opuścisz jej aż do śmierci ? 
- Tak . Nigdy jej nie opuszczę .
- A teraz ogłaszam was mężem i żoną . Teraz panie Black możesz pocałować małżonkę . – po tych słowach serce zaczęło bić tak szybko jak nigdy . Czułam się jak przed pierwszym pocałunkiem . Gdy nasze usta się połączyły ,stanowiliśmy już jedną całość . Na zawsze .

_______________________________________
Muszę przyznać , że ten rozdział poszedł mi dość szybko . Ale z następnym mam problemy . Więc proszę o cierpliwość :D . Najprawdopodobniej w następnym pojawi się coś o Erick'u , bo dawnoo o nim nie pisałam ;p Komentujcie , proszę , bo chciałabym wiedzieć , ile osób jeszcze tu zagląda : >

2 komentarze:

  1. hej .. świetne opowiadanie i cudne pomysły na ciąg dalszy Zmierzchu :D zdobyłaś nową stałą czytelniczkę.
    Zapraszam też do siebie,
    pozdrawiam Patt. ;*

    OdpowiedzUsuń