Siedziałam z zamkniętymi oczami na polanie. Upajałam się świeżym powietrzem . Z głębi lasu słychać było śpiewy ptaków ,szum wiatru, odgłosy różnych owadów . Po głowie krążyła mi myśl, że muszę się z tym pożegnać na całe dwa tygodnie . Jeszcze nigdy nie wyjeżdżałam na dłużej z Forks . Tutaj się wychowałam i zawsze , gdziekolwiek będę się znajdować , będę za tym tęsknić.
Nagle wszystko ucichło. Otworzyłam szybko oczy . Jake przemienił się w wilkołaka i stał w pozycji gotowej do ataku . Pospiesznie skryłam się za nim. Teraz oboje wpatrywaliśmy się w pewien obiekt w środku lasu , który z ogromną prędkością zbliżał się do nas. W pewnej chwili zauważyłam , że tą osobą jest nieziemsko piękna kobieta. Zatrzymała się na odległość jakiś dziesięciu metrów . Dostrzegłam, że ma szkarłatno- czerwone tęczówki oraz ,że w jej oczach kryje się strach . Postanowiłam ,że podejdę bliżej , na znak tego , że jesteśmy pokojowo nastawieni . Zrobiłam trzy kroki w przód . On cały czas przyglądała mi się podejrzliwie . Zrobiłam jeszcze 5 kroków . W tym momencie ona cofnęła się krok w tył .
- Nie bój się . – powiedziałam przyjaźnie .
- Wcale się nie boje . – pewnym głosem odezwała się niespodziewanie .
- To dlaczego cofasz się do tyłu ? – zapytałam , widząc ,że cały czas robi kroki w tył .
- Nie ufam wam …
- Nie martw się . Jesteśmy przyjaźnie nastawieni . – z wielkim uśmiechem na ustach próbowałam ośmielić przybyszkę . – Mam na imię Renesmee . – wyciągnęłam rękę i zbliżyłam się o 5 kroków w przód . Ta także podeszła i uścisnęła mi dłoń .
- Nazywam się Fiona . – i w końcu na jej twarzy zagościł uśmiech . – A to kto ? – zapytała , patrząc podejrzliwie na mojego wilkołaka .
- To jest Jake , mój chłopak .
- Chodzisz z wilkiem ? – zapytała z ogromnym szokiem . Rozśmieszyło mnie to pytanie i wybuchłam śmiechem .
- Nie , to jest zmiennokształtny człowiek . – odpowiedziałam dalej pełna rozbawienia . – Jacob , idź może się przemień , dobrze ? – mój chłopak na to pytanie pokiwał głową i wszedł do lasu . – A co ty tutaj robisz ? – teraz zwróciłam się do Fiony .
- Jakieś dwa dni temu zostałam zmieniona, po czym szybko stamtąd uciekłam . I odtarłam ,aż tutaj .
-A jak zostałaś przemieniona ? Skąd uciekłaś ? – zasypywałam ją toną pytań ,ale chciałam wiedzieć o niej jak najwięcej .
- Dokładnie nie pamiętam . Wiem tylko tyle , że obudziłam się z ogromnym pragnieniem . Leżałam na zimnej posadzce w jakimś zamku . Wstałam i zobaczyłam ich …
- Ich ? Czyli kogo ?
- Nie wiem kto to był . Było ich trzech . Byli dumni i wdzięczni. Jeden z nich cały czas się do mnie uśmiechał . Ale nie tak jak ty, przyjaźnie , tylko jakoś tak… jakby miał jakieś plany wobec mnie . Wypytywali mnie o różne rzeczy . Ja im mówiłam ,że nic nie pamiętam . Nie wiem kim byłam jako człowiek . Zupełna pustka . Jeden z nich bardzo się rozzłościł i kazał mnie jednemu ze swoich ochroniarzy mnie ‘zniszczyć’ . Ale ten , który się do mnie uśmiechał wstawił się za mną , sama nie wiem dlaczego , oraz kazał mnie zaprowadzić do mojej komnaty . Piękna szatynka wskazała mi drogę. W tym pokoju ściany były pomalowane na czarno , a na oknie była powieszona szkarłatna zasłona . Usiadałam na czarnym narożniku . W gardle cały czas mnie piekło . Nagle otworzyły się drzwi . Do pokoju weszła ta sama kobieta , która mnie tu przyprowadziła . W ręce trzymała duży kubek . Postawiła mi go na czerwonym stoliku i bez słowa wyszła . Sięgnęłam po naczynie . Była w nim krew . Troszkę się obrzydziłam ,ale z jakaś część mnie chciała to wypić . Wzięłam pierwszy łyk . Zasmakowało mi . A co lepsze , gardło przestało tak palić . Susem wypiłam resztę . Siedziałam tak i zastanawiałam się co się ze mną stało . Nagle podmuch wiatru jakimś cudem otworzył okno w mojej komnacie . Bez chwili zastanowienia wyskoczyłam przez nie i pobiegłam przed siebie . Jakaś siła przywiodła mnie tutaj i oto jestem . – skończyła swój monolog . Zaskoczył mnie . Jedno wiem . Była u Volturi’ch . I pewnie posiada jakiś talent , skoro Aro wstawił się za nią .
- Zaskoczyłaś mnie . – powiedziałam w końcu . Ta uśmiechnęła się lekko . W tym momencie z lasu wyszedł Jake . – Jacob , nie uwierzysz ...
- Wiem , wiem wszystko słyszałem . – przerwał mi . – Może dobrym pomysłem będzię jeżeli zaprowadzimy ją do domu , bo zaraz będziemy musieli już wyjeżdżać …
- Ach tak ! Wyjazd , zupełnie o tym zapomniałam . Chodźmy ! – zrobiłam krok w przód ,a Fiona podleciała pospiesznie i chwyciła się mojej ręki . Cieszyłam się ,że już mi zaufała. Jake szedł za nami z podejrzliwym wyrazem twarzy .
Weszliśmy do domu . Wszyscy stali na baczność . Przyglądali się Fionie z uwagą .
- Cześć wszystkim ! To jest Fiona . Uciekła od Volturi’ch .
- To niemożliwe … - powiedział Carlisle .
- Jak widać , jest możliwe – odezwała się Rosalie .
Po tych słowach wszyscy usiedliśmy na sofie ,a Fiona znów powiedziała swoją historię . Ja w połowie przeprosiłam ją i usprawiedliwiłam się naszym wyjazdem . Ona odrzekła ,że nie ma sprawy oraz ,że czuje się tu dobrze i bez problemu mogę ją samą z moją rodziną zostawić . Poszła na górę , przebrałam się w wygodne ciuchy . Spakowałam bagaż podręczny . Zażuciłam plecak na plecy i zeszłam na dół , zobaczyć , czy Jake już wrócił od siebie z domu . Okazało się ,że czeka na mnie przy schodach .
- Jacob , mógłbyś mi znieść walizkę , jest trochę ciężka … - poprosiłam łagodnym głosem .
- Jest za ciężka ? Dla półwampirzycy ? To coś ty tam spakowała ? – odrzekł z sarkazmem .
- Tylko potrzebne rzeczy ! – usprawiedliwiłam się .
- Taaa , jasne . – powiedziawszy o poszedł do mojego pokoju i już chwilę potem schodził z moją torbą.
- Dziękuję ci . – w podziękowaniu pocałowałam go delikatnie . Od razu się uśmiechnął .
Pożegnaliśmy się z wszystkimi . Dostałam oczywiście wykład , jak mam się zachowywać i czego mam nie robić . Ale wiedziałam już ,że połowę z zabronionych rzeczy i tak zrobię . Najczulej żegnałam się z Bellą . Ona ,aż się „popłakała” ( wampiry nie płaczą , ale gdy mają taką potrzebę to wydają specyficzny odgłos) . Po tu całym żegnaniu się poszliśy z Jacob’em do samochodu . Emmet obiecał ,że nas podwiezie na lotnisko swoim Jeppem . W drodze „mój wujek” zobowiązał się pilnować Fiony pod moją nieobecność .
Na miejscu czekała nas jeszcze odprawa i inne duperele . Wszystko to trwało prawie godzinę . Potem usiedliśmy i pozostało tylko czekać na samolot …
_________________________
Trochę długo to pisałam ,ale nie miałam weny i do dzisiejszego dnia w mojej szkole wystawiali oceny , więc było ciężko . Ale jest już dobrze poprawiłam wszystkie oceny ,które chciałam poprawić . Więc mam średnią 5.2 :) Jak na gimnazjum to chyba dobrze , przynajmniej mi się tak wydaje :D
No nic , następny rozdział będze ciekawszy , mam już nawet pomysł na niego . Więc życzcie mi weny XD .
No życzę ci tej weny ! A i zapraszam na mojego bloga!
OdpowiedzUsuńhttp://niemozliwe-staje-sie-mozliwe.blogspot.com/
O ty kurde. 5.2? : O
OdpowiedzUsuńZazdroszczę... :D
Świetny rozdział, choć mógłby być trochę dłuższy ;>
wiem , ale nie miałam czasu . Ale następnym razem się poprawie :D
UsuńŚwietny rozdział, średniej gratuluję i czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetnie.
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka.
Zapraszam na www.jazzlyn-twilight. blospot. com ;-)
O przepraszam pojawił się błąd:
OdpowiedzUsuńwww.jazzlyn-twilight.blogspot.com